Posty

Wyświetlanie postów z maj, 2015

Los

Los Fala znanych nam melodii uderza o zakurzony parkiet podłogi zdobionej brokatem naszych nocnych orkiestr.... Źródło tryskających nut biegnie całkiem cicho wzdłuż uśpionych uśmiechów rzeźb i obrazów … kołuje w komnatach pałaców... Uderza w ściany burząc ciszę wywraca złote fotele, zrywa nagie firanki i zasłony, uderza w kryształowy żyrandol, burzy. Melodia tamtych dni burzy to co było; rozbija szklane lustro w tysiące, setki i miliony dalekich siebie cząstek, niszczy ten ład. Kolorowych ckliwych słów niszczy rutynę godzin, wskrzesza dzikość ludzkich uczuć i emocji sala tańczy, kukły idą w rytm. Eleganckie kukły i słodkie piękne marionetki tańczą zaklinani czasem wirując w atłasach, tiulach, aksamitach tańczą bez pamięci, szaleni, tańczą. Bez wytchnienia, nie pamiętają że są delikatnymi rzeźbami czasu zapominają, że są miniaturkami w huraganie naszego jutra – Losu. Zabawa. Wino. Uśmiechy. Muzyka. Zapom

Deszcz

Deszcz Kołysze Cię wiatr w bajce skąpana drobnymi kroplami deszczu... magicznie lecisz przed siebie unosząc się w niebie. Wstążki deszczowych różańców upadają niezdarnie na twoje całkiem rozgrzane jędrne ciało płoną od rozgrzanej twej piersi. Suniesz dalej. Płyniesz tam … królowa swoich dni i nocy tajemnicza i zagadkowa w … słowach ukojenia uczuć, poczekaj. Rzuć na mnie te obce czary zaczaruj mnie, bym poleciał do nieba niczym łza szczęścia a potem spadł jako twój deszcz. Który wtapia się w twój zapach cudownych kobiecych emocji który schładza twoje pożądanie chłodną szatą tęczowej mgły... Upadnij we mnie, wpadnij w me ramiona niczym przypadek niesionych kartek listu losu zostań w nich na chwilę, zawsze. Będę sczytywał z nich twoje zdania, melodyjne słowa miłości będę się w nich kochał jak w romansach napisanych - nami.

Ostatni

Ostatni Kochanie, mów do mnie pozwól mi się modlić do nas, proszę mów mów, tul tul całkiem mocno, do utraty sił; Kochanie, kochaj mnie. Spójrz w moje zapłakane oczy, nie odwracaj się ode mnie; nie odchodź w tej beznadziejnej, bezkresnej ciszy... odezwij się, proszę. Odezwij się ostatni raz, proszę popatrz choć jeszcze raz na moje spękane usta z braku twojego oddechu; nie milcz milczenie jest katorgą słów. Nie spuszczaj swojego wzroku z moich dziecięcych kroków ratuj mnie przed upadkiem w ciemność samotnych dni, proszę uśmiechnij się ten ostatni raz. Obiecuję – wyjdę i odejdę tam gdzie będziesz mogła żyć sobą wolnością, ale proszę Cię daj się ostatni raz pokochać, daj mi ostatni raz twój pocałunek, daj. Daj mi iskrę płomieni ognia buchających z naszych serc, spal moje namiętne listy kłamstw spal mnie całego, by mój proch opadł znów cicho na twoje ciało.

Niewiasta

Niewiasto Ty nie wiesz moja Niewiasto kiedy wypowiedziane słowa w samotności ciemnej sali i nostalgii nocy przy blasku gwiazd Bolą mnie, tak jakbym zabił wszystko, cały Nasz świat, jakbym popełnił samobójstwo Naszej miłości nie mogę patrzeć na siebie w lustrze. Jestem draniem. Jestem egoistą uczuć. Jestem chłodem na twoje serce. Proszę Cię... kochaj, kochaj mnie! Targam ostatnie włosy, płaczę i szlocham.. widzę czarne wizje dni i nocy w samotności, bez Ciebie nie mogę, nie potrafię, nie chcę... Żyć bez Ciebie... przecież zjawiłaś się przypadkiem, zimową porą skradłaś moje serce do ostatnich kryształków uczuć – kocham Cię. Przepraszam, że poczułaś ode mnie chłód... beznadziejność, obojętność przepraszam Cię, że ten ciężar...ten ból niemożności pocałunku Ciebie zabija. Nikt nie powinien cierpieć katusze miłości... tak lekkiego i namiętnego uczucia.. nikt nie powinien być zraniony przez tęsknotę ukochanej Ci osob

Narkotyk

Narkotyk Cicha noc nastała za oknem tylko słychać moje powolne oddychanie i szukanie dłońmi istoty – tak bliskiej memu sercu. Szukam tego wygniecionego jej ciepła, zapachu ciała, oczu szukam jej jędrnych ust wkutych w pocałunek lodowca żądzy … Kolejny raz pluję sobie w twarz kolejny raz zazdrością szczęścia innych upadłem, by szukać jej obcej i nieznanej damy serca, która skradła moje słabe serduszko bezbronne na czas, biedne ciągłym oczekiwaniem – mój błąd, upadłem. Teraz proszę o przebaczenie, proszę bądź zawsze ze mną, bądź koło mnie... rzucaj moje zmysły o podłogę kop i szarp nimi bezlitośnie, płacz tęsknij … lubieżnie mnie kochaj, kochaj jesteś niczym papieros zapalony, niczym kieliszek dobrego wina, niczym zapach pięknej róży, jesteś niczym narkotyk. Nie mogę o Tobie zapomnieć, nie potrafię się Ciebie wyzbyć, uciec ciągle błądzisz w moim sercu i głowie ciągle przyciągasz tajemnicą uczuć ciągle podgrzewasz moj

Uczucie

Uczucie Słyszę modlitwę znanych mi słów, słyszę melodię tych zdań, słyszę jej ciepły głos słyszę ciszę – sam w strachu milczę... Ukradkiem spoglądam na ogień żar buchający z jej serca, pełen dym trosk i cierpienia, spoglądam nie potrafię przerwać – milczę... Zbiera wszystkie ofiary i pamiątki wspólnego szczęścia, zamyka szczelnie w brązowej walizce, łzy płyną po jej słodkiej twarzy – milczę... Zdziera z siebie białą suknie, targa welon przyszłych marzeń obrzuca krzykiem wszystkich, mnie wrzeszczy upadkiem siebie – milczę... Wrzuca do wstydliwego kominka stertę namiętnych listów naszej obcej, dalekiej korespondencji, rzuca kłamstwami historii – milczę. Przemyka przez pokoje niewinnego domu niczym huragan zabierając wszystkie pierwiastki wspomnień pali wszystkie zdjęcia, pali – milczę. Rzuca się na podłogę, płacze oskarża świat i Boga o głupotę, rzuca się na mnie z nożem, powstrzymuję krzyczy, że żyję chło

Papier

Papier Pamiętam ten nijaki dzień który w chwili momentu podmuchu pięknych uczuć i emocji – zmienił się w historię wielkiego przeznaczenia. Niby niczym nie wyróżniający się niby brzmiący swoim rytmem, był inny, dzień wielkiej przygody kilka wspaniałych słów pełnych pożądania, namiętne zdania miłości. Spoglądałem w tą cząstkę jej spisaną w kilku linijkach listu płomiennego w marzenia i nadzieje zgubnego w przyszłość, trwającego w nas, w naszej niecodziennej bajce. Ckliwe i gorące pozdrowienia nagie zwroty dobroci ozdobione łzami zapach mgły szczęścia tulącej ten papier – papier przyszłości naszych dni papier – magicznych zaklęć serc i dusz. Składałem niezdarnie literka po literce szukając tych wielkich słów szukałem pieszczotliwie i zgubnie szukałem, błądziłem w ogrodzie zdań znalazłem – odszukałem – poznałem. Poznałem swoją przyszłość w jej oczach, poznałem nasze życie w jej ustach, poznałem naszą obecność w

Pamięć

Pamięć Niebo. Pomarańczowa suknia tureckiej riwiery oblała niebo a fale pełne kryształów radości biły się z piaskiem o miejsce przy zachodzie pięknego słońca. Smukłe i wysokie palmy tulone chłodem nocy czuwały nad nimi słuchając subtelnych ich szumów kłótni, słuchały wieczornych modlitw płynących z minaretów. Echo niosących słów budziło zemdlonych letnią pracą wiernych szli ospale dumni spokoju ducha a tam... nocne życie wstawało oblane kolorami kapeluszy i aparatów. Turyści mkną, idą przed siebie no nieznanego nikomu celu, idą pielgrzymki uśmiechniętych watach polujących na pamiątki i kartki z podróży, idą walczyć o pamięć... Na niebie zaś pomału wschodził król Księżyc dumny i pyszny muzułmańskimi pieśniami, wstaje na scenie królestwa, rządzi księżycowy srebrzysty spokój – chęć snu. Muzyka dyskotek gra, płacz, krzyk śmiech, lejące się piwo i zapach pizz oblały dzikość brzegu morza już nie ma tych dzikich o

Cisza

Cisza Delikatne sukno księżyca oblało niebo, a gwiazdy skrycie figlarnie błyszczały na jego scenie ciemności. Wszyscy wtuleni w noc oddani spokojowi chwil tylko ona władała tym światem – wszechobecna cisza. Tylko ona majestatycznie wkradała się w tętniące jeszcze porankiem mieszkania spękane ciepłotą biegu i kroplami potu. To ona subtelnie przytulała spragnione wyścigiem życia twarze, zemdlone spojrzenia kochanków, którzy już nie... Kochali się dawno, którzy już dawno nie trzymali się za dłonie, otuliła ich cicho przytuliła ich serce uczuciem. Szła dalej. Magiczna głosiła harmonię, niosła rytm bicia upływających zastygniętych jeszcze minut, władała czasem. Władała sekunda po sekundzie minuta po minucie, godzina ona zatrzymała ziemski teatr trwaj dużej – kochaj ciszą...

Ja

Ja Szum jego dotyku, czuły subtelny męski pot, splamił moje ciało, muska moją skórę do pożądania, całuj. Oddychaj ze mną, oddychaj spokojnie rytmem naszych serc, niech nasze dłonie splotą się w całość harmonii miłości. Wchodź do mnie i we mnie błądź myślami między oczami a mymi ustami, iskrz ogniem piorunami namiętności – bij. Bij moje nagie i niewinne ciało sztyletami, nożami, ostrością bij je swoim wzrokiem – umieram grzeszna twych warg, martwa ja. Żyw ty. Całuj, całuj i kuś mnie podnieś mnie do raju nieba ciał wchodź w moje serce i duszę zaprowadź mnie do królestwa... Do królestwa spokoju i ciszy do królestwa czułości i bliskości rządź mną tam – ja twoja Niewolnica Ty mój Oprawca w niewoli uczuć.

Szaman

Szaman Rzucasz biały lekki szal. Upada on figlarnie na podłogę spękaną naszymi okrzykami drewniane płytki zdarte ciałami. Zakładasz pobrudzone potem buty, mkniesz nieprzytomna do przodu, naga myślami i duszą potykasz się o krzesło, upadasz. Zwijasz się w kłębek nerwów płaczesz, łza za łzą spływa po twym rumianym policzku, krzyk krzyk wnętrza, krzyk honoru … Godność upadła. Wartość umarła. Nie powstanie, obiecałaś sobie nigdy nie spojrzysz na łachudrę króla twych uczuć, miłości, życia. Obiecałaś sobie iść w wolność obiecałaś być obcą nawet dla siebie upadłaś – wstań – nie płacz, upadłaś skuszona swoim sercem i jego biciem. Oszukałaś siebie, okłamałaś siebie spędziłaś znów z nim noc, z nim tym, który zapomniał zapachu twojego głosu – odszedł, zostawił Ciebie … Zostawił w rozpaczy i bólu, znów wrócił i rozkochał wspomnienia znów go kochasz – tego szamana w ludzkiej skórze – znów zaczarował.

Kwiat pustyni

Kwiat pustyni Wieje wiatr. Wieje i zmywa ziarenka piasku pustyni, zbiera pyłki lekkie i niewinne do nieba – żółta piaskowa mgła tańczy w blasku cieni gwiazd. Wysokie namioty zdobią równinę okrągłe paleniska buchają ogniem słychać brzdęk skrzypiec – grają dumnie żołnierze Bliskiego Wschodu dumnie czekają na rozkaz wojny. W dali niczym w legendzie plemion ciemnych i dawnych słychać krzyki niewinnych niewieścich głosów, idą pędzą w sułtańską niewolę piękne kobiety – tajemnicze urokiem Słowian. Brudne, bite, wystraszone blaskiem złota pana Wschodu upadają, padają nieprzytomne, wycieńczone losem ten, siedzący na złotym tronie patrzy i wbija sępi wzrok w pół ich nagie ciała. Już pożera, już zjada pożądaniem je wszystkie, rzuca się w popłoch, do - pada niczym bestia do niej, cichej... ta spogląda niebieskimi okrągłymi.... oczami – zastyga on w jej ustach... Pokazuje armii sług, by szykować szaty- nieznajoma, tajemnicza

Bądź

Bądź Załóż znów tą zwiewną sukienkę atłasową szatę tulącą twoje ciało dotknij mnie swoim wdziękiem uwodź mnie, kuś mnie, kochaj mnie. Zbliżaj się pomału do wniesień do upojenia zmysłów, toń ze mną w okrzykach radości dnia i nocy bądź przy mnie w smutku i radości. Płyńmy całkiem razem przez ocean życia, przez raj i piekło naszych dni bądź moją muzą, bądź moim ukojeniem marzeniem, tęsknotą i miłością... Bądź przy mnie w smucie złości bądź iskrą ognia palącą się w moim sercu, pal żar i ognisko wspomnień nie odchodź z pierwszym deszczem. Nie gaś tego co płonie swoim rytmem co płonie w nas i z nami, nie gaś deszczem łez i trosk tego szczęścia nie odchodź z pierwszym deszczem, bądź.