Szaman
Szaman
Rzucasz biały lekki szal.
Upada on figlarnie na podłogę
spękaną naszymi okrzykami
drewniane płytki zdarte ciałami.
Zakładasz pobrudzone potem
buty, mkniesz nieprzytomna do
przodu, naga myślami i duszą
potykasz się o krzesło, upadasz.
Zwijasz się w kłębek nerwów
płaczesz, łza za łzą spływa po
twym rumianym policzku, krzyk
krzyk wnętrza, krzyk honoru …
Godność upadła. Wartość umarła.
Nie powstanie, obiecałaś sobie
nigdy nie spojrzysz na łachudrę
króla twych uczuć, miłości, życia.
Obiecałaś sobie iść w wolność
obiecałaś być obcą nawet dla siebie
upadłaś – wstań – nie płacz,
upadłaś
skuszona swoim sercem i jego biciem.
Oszukałaś siebie, okłamałaś siebie
spędziłaś znów z nim noc, z nim
tym, który zapomniał zapachu twojego
głosu – odszedł, zostawił Ciebie …
Zostawił w rozpaczy i bólu, znów
wrócił i rozkochał wspomnienia
znów go kochasz – tego szamana
w ludzkiej skórze – znów
zaczarował.
Komentarze
Prześlij komentarz