Posty

Wyświetlanie postów z lipiec, 2018

Snu tancerze

Snu tancerze Uśpione królestwo krainy nieznanej krainy w odległej przestrzeni ludzkich myśli owinięte tajemnicą szczęścia. Ogromne róże tulą zmęczone tulipany troską i czułością przytulają mocno do kropli rosy która krynice łączy i płynie – spada. Leci, czysta krystaliczna łezka zatacza kręgi w powiewie radości tańczy podniebne zdumiewające walce z promieniami słońca – opada. Wtula się w ciepłą kołderkę – matkę i opiekunkę zieloności   zwilża jej wyschnięte wargi od trosk i zmartwień kobiety – przyrody. We wnętrzu matki kotłują się myśli proste, błahe i nijakie.... kocha swe dzieci... kocha prędkie pszczółki uwielbia pracowite mrówki...i motyle. Motyli śpiew i taniec westchnięć migoczące blaski skrzydeł witraży czasu, wspomnień, historii wymalowanych na ciele żywych posągów. Motyle bajeczni kochankowie, wiecznie zaczarowani tancerze uzbrojeni w klucze do drzwi - do drzwi ludzkiej snu wyobraźni...

Żuraw

Żuraw O piękny ty kobiety kwiecie co purpurą i czerwienią się zdobisz policzków, ty istoto tak piękna, ty istoto tak potężna ty istoto obca prawie – kochaj. Ty ciemnooki żurawiu zerwany dzikością pędu temperamentów wznosisz się majestatycznie ponad przeciętność ptasich trosk i płyniesz w szarej, zwiewnej szacie piór... Lecisz tak daleko, tak groźnie w nieznane świata i nam krainy otulona szalem chmur, niesiona przez promienie słońca fruniesz tam, gdzie serce bije znów szybciej. Swój ponętny wbijasz wzrok w absurdu ciekawskie twarze, lecisz pełna dumy i wdzięku delikatności ruchów... suniesz po błękicie nieba wlatujesz w rozłożone skrzydła.... Skrzydła bezpieczeństwa codzienności w ramiona swojego wybranka, kochanka rzucasz się na jego szyję – chłód, chłód beznadziejność chwili – milczy, cisza on Cię już nie kocha – znika, odlatuje. Odlatuje boś długo leciała w niebie umierał tęsknotą miłością marzeń umierał bezkresn

Album

Album Wchodzisz pomału ku ciemnej górze schodami przed siebie... w nieznaną tajemnicę nocy, w zaklętą ciszę dnia. Zgrabnie przedzierasz ostatnie ścieżki pamięci, odkurzasz samotne i ciągle ulotne wspomnienia. Przypominasz sobie ostatnią ławkę w parku, czułe pocałunki i spotkania spacery pod ręką z nim... twym chłopcem. Zasiadasz teraz potężniejsza wiekiem przerażona bogactwem doświadczenia siadasz w bujanym krześle na strychu... Otwierasz starą, porośniętą mchem szafę zsuwasz z jej wierzchu warstwę kurzu... przecierasz szmatką kartki z pamiętnika.. Bierzesz do swej pomarszczonej i chorej dłoni ostatni album z nim... z Arnoldem całujesz czule swą łzą jego portret. Poszedł prawie siedemdziesiąt lat temu by walczyć o rację bytu... o wolność o świat i pokój... żegnał się intymnie... Obiecywał, że za rok powróci... męski waleczny, odważny... obiecywał pamiątki z Egiptu i Francji... bursztyny z Bałtyku... Obiecywał wierną

Przyszłość

Przyszłość Dogonisz to nasze ostatnie okamgnienie, oddech, pragnienie policzysz wdechy życia i potoki łez zatrzymanych w jeziorze marzeń. Zbierzesz krynice niesprawiedliwych westchnięć marzyciela o ślubnych białych kobiercach, zbierzesz dzbany kwiecistych wód rodzinnego snu. Płyniesz w strumieniach wściekłości błądzisz podróżując jak syrena w ciemnej, zimnej głębinie – dna myśli szukając odpowiedzi na tak wiele pytań. Pytasz o wczoraj – boisz się wspomnień dopytujesz o dziś – nie dowierzasz chwili zastanawiasz się nad jutrem – proszę śnij - tylko one są rzeczywistą fantazją ludzi. Nikt nie zna swojej godziny szczęścia nikt nie pozna telepatii kochanków   nikt nie zasmakuje czarnej magii i różdżki która odgaduje nie-prawdę naszej przyszłości. Bo przyszłość fruwa w niebiańskim raju w chmurach różowych dni i ciepłych słów nie trapiąc się beznadziejnością chwil ani przyszłością historii kart pamięci. Ona, tylko wzdycha cich

M.N.R.

M.N.R. W szumie tych ślicznych czerwonych maków i wśród spokojnych tańców zbóż, w blasku ciemni chabrów... Podczas ciepłego powiewu wiatru, przy oblanym jasnością niebie, ubranym białymi chmurami usłyszałem twój cichy krok. Usłyszałem twój spokojny śpiew tych ludowych pieśni, usłyszałem twój zgrabny chód, zasmakowałem zapachu jędrnego twego ciała.... Poznałem twój jasny kolor włosów zakryty lekkim białym atłasem szat, i ten wianek kwiatów rumianków mnie tulił... tulił. Kołysałaś się pełna dumy wśród uśpionych latem zbóż szłaś spokojnie suchą dróżką bardzo twardo, kobieco przed siebie. Zostawiałaś po sobie ślad, miłych wspomnień; gorących chwil wtedy kiedy wyłowiłem cię nocą w cicho śpiącym już.... jeziorze. Muza, Nimfa, Rusałka to kobiety które swoim czarem, powabem otruły kamienne męskie serca... otulając jej szalem prawdziwej miłości. Otuliły, by udusić namiętnością by pieścić szczyptą zmysłowości to dla

Bywaj!

Bywaj! Wbijasz we mnie swoje ciemne spojrzenie, niby przypadkiem poprawiasz spocony kosmyk włosów, puszczasz oczko, całkiem przypadkowo, wysyłasz do mnie płonące, nagie, nasze sygnały. Kusisz swoim dekoltem, piersiami skąpą spódniczką opiętą na udach. Dotykasz mnie swoimi ustami czerwonymi pomadką, dotykasz mojego ciała, moich dłoni. Podnosisz ją jedną do swych warg, całujesz  wulgarnie wciskając palec w buzię druga wędruje niżej, nisko, całkiem niziutko, szarpiesz mój pasek, guzik bierzesz mnie szturmem, ściągasz wymięte, śmierdzące bokserki  chwytasz go ciepłą dłonią, całujesz każesz mi rozebrać cię całą tracę oddech, ściska mi serce, boję się... rozrywam twe cienkie rajstopki widzę białe majtusie i kilka włosków zmierzwionych wiatrem podniecenia ściągam je jak wytrawny koneser stoisz przy mnie, tak blisko, naga, moja patrzę w twe oczy, widzę żądzę, widzę orgię uczuć i myśli... zamieram, chcę  w ciebie wejść, być sobą w tob

Powieki

Powieki Przestań płakać, kochanie Jutro też jest nowy dzień Jutro też będzie świeciło Słońce, jasne, okrągłe … Przestań płakać, kochanie Przecież nie ma sensu Patrzeć na wczoraj, patrz Na tu i teraz, tu i teraz. Jestem przy tobie, trzymam Twoją dłoń, patrzę się w Białej sali, na łóżko na kółkach W twoje chłodne niebieskie oczy. W twoją gładką bladą twarz Widzę twoje spękane sine Usta, żegnam się z panią w Białym fartuchu, kapie, kap Kap, kap przezroczysta kropla W kabelku, płynie leniwie do Twej bezbronnej żyły, oddychasz Ciężko przykryta cienką szmatką… Trzymam twoją kruchą dłoń, Chcę pogłaskać twe blond bujne Włosy – wyczuwam tylko historię Łyse, nagie wspomnienia, umieram. Umieram z tobą, kochanie… panie Doktorze, proszę dać jej szansę Proszę nie odchodzić, nie odłączać Umiera...– zamykam jej Powieki.

Przywróć

Obraz
Przywróć Nie wierzę Ci kiedy budzisz się wstajesz cicho i wychodzisz tuż nad ranem, idziesz...spokojnym krokiem, milczysz, ja drżę leżąc smutnym w łóżku, patrzę na wiszący zegarek, wskazówki biegną samotne jedna za drugą mija sekunda popychana minutą a Ciebie wciąż przy mnie nie ma oddycham szybko, niemiarowo oddycham z bólem przegranego Nie wierzę Ci kiedy wychodzisz z naszego pokoju, naszego świata wstaję... sprężyna skrzypi, idę niepewnym krokiem mknę przez ciemny i pusty korytarz naszego domu... biją się we mnie myśli z rytmem serca, biję się, że znowu przegram, to nie może być prawda! Nie może! Wchodzę do salonu, kominek się pali... a ty skulona siedzisz w fotelu, idę do Ciebie chcę Cię przytulić, poczuć, zakochać się jak dawniej... płaczesz? płaczesz! To nie może być prawda, że Ty nadal kochasz umarłego! Umarłego! Twojego męża już nie ma! Nie żyje! Zginął! Przecież teraz jestem ja Nie wierzę Ci kiedy mówisz... że mnie kochasz, zostaw mnie daj