Posty

Spotkanie

Spotkanie  Ławka w parku porośnięta mchem zarośnięta pajęczyną czasu Stoi w oddali w ciszy życia w blasku gwiazd i księżyca Zastygnięta chwilą pięknych marzeń zasnęła w nadziei... pewna dziewczyna śpi słodko, piękna zaklęta w bajce swych cichych pragnień czeka na miłość tysiące już godzin i wieków czeka ona na niego pana, księcia dyrygenta miłości czeka na spotkanie tajne ich pocałunki grzeszne słówka na dobranoc niecierpliwi się boi i drży o niepewność czy go spotka przed zamknięciem oczu w miłości do chłopca z krainy naiwności 

Czasami

Czasami  Czasami wstajesz rano przeglądasz się w lustrze i nie wiesz co dalej... Wszystko wydaje się nijakie byle jakie, takie same. Wychodzisz z domu prowadzisz rozrywkę relaksujesz się widokiem miasta skręcasz w boczny zaułek obracasz się ciągle w ciemności. Strach wygrywa nad rozsądkiem mijasz pijaka co cieszy się, że wstał spotykasz bezdomnego, który uśmiecha się, że jest suchy wchodzisz na głodnego, który się cieszy, że nie jest głodny bardziej. Wracasz do domu ubrany w szok, zbulwersowany siadasz i żyjesz patrzysz na biały sufit jesz czerwone jabłko. I co? Nic, wszystko w porządku, normalnie jak zwykle... 

Luba

Luba Gdzie Cię szukać? Gdzie o Ciebie pytać? Gdzie zasypiasz, marzysz? - Ty Moja Luba. Jesteś daleko od świata od Ziemi, od Nieba na krańcu Wszechświata - a ja przecież Cię kocham. Szukam całymi dniami twego mocnego głosu nocą błąkam się za pięknem twych oczu. Ty Moja Luba, moje serce oddaję Tobie na zawsze, wszędzie pamiętaj - na wieczność.

Sakrament

Sakrament Zamykam oczy zasypiam obok niej przytula mnie serce damy idealnej pani, matki moich dzieci królowej dnia i nocy śpi czule, oddycha szybko namiętnie porusza ustami poraża mnie swym żywiołem Kocham - ? Lubię - ? A czy szanuję - ? serce mówi tak rozum każe czekać dusza pragnie szczęścia to tylko jedna chwila krótki moment, wieczór cichy, kilku gości i połączy nas duch sakrament boży pobłogosławi naszą miłość Jedno słowo: tak i lata wspólnego życia życia w gniewie i łzach Kiedy się oszukuje siebie bo kocha się osobę obok ale nie swą żonę... 

Pani

Obraz
Pani Pani to kobieta o oczach łowcy ustach pożądania i pachnącego ciała. Pani to zmienna istota niczym liście jesienią to niesforna sarna biegająca w lesie życia. Pani to piękny kwiat rosnący w zaciszu ogrodu kwitnący w dzień zagadkowy w nocy. Pani to wielkie życie to różna interpretacja męskich westchnięć zaklęta w ich snach i marzeniach nadziei skrytych na dnie twardych serc o własnej bogini. 

Ona

Obraz
Ona Ona ma twarz bladą bladą kolorem słońca o niebieskich oczach i ustach cichej tajemnicy. Ona ma spojrzenie ciemne ciemne, ale jasne miłością jasne radością źrenic pełnych szczęścia oczu. Ona ma głos ciepły gorący temperamentem ruch ciała, w tym głosie czuć muzykę, melodię dzikich serc. Ona jest cała niezwykła cała piękna, pogodna duchem ona rozświetla noc, ociepla zimę To ona - moja jedyna Gwiazda. 

Poczuj to!

Obraz
Poczuj to! Pocałuj mnie dotknij cicho delikatnie moich suchych ust. Zwilż ich pragnienie wilgocią nadziei kroplą namiętności ciepłotą twej miłości. Poczuj to! To tchnienie bliskości poczuj to moje nagie nieśmiałe Ciebie serce! Zbliż się do mnie na odległość oddechu na odległość wspomnień wbij zgrabnie ogień twojego płonącego spojrzenia gwałć moją duszę, zmysły te absolutnie nasze, te skrajne gwałć je do szaleństwa, do obłędu Poczuj to! To, że Cię kocham że kocham Cię całą, nawet twe zimne, obojętne słowa... Wielbię twoją dumną niedostępną postać poczuj to! szukasz tak daleko a ja czekam tu na Ciebie, blisko. Blisko twego Serca... 

Losu czas

Obraz
Losu czas Wróg czy przyjaciel? dla mnie coś nieznanego obcego i dalekiego ale bliskiego, bo ludzkiego. On wytacza nasze drogi przyszłości dba o teraźniejszość, nie wraca do zamierzchłych czasów Ma moc niezwykłego leku na dolegliwości uczuciowe na smutek żal i nierozumienie tego co się wydarzyło zawsze dobrze goi rany zadane z premedytacją, wielkie wydrążone w samym sercu głębokie zalane łzami Czas, nasz Pan, pozwala oddychać odpocząć, wytrzeć twarz i myśli obudzić się i poznać świat na nowo obudzić życie, które jest początkiem czasu. bo przecież losu jest bratem czas... 

Pasja

Pasja Zakręt czy prosta droga zaułek czy jasna aleja gdzie stoisz? chronisz się cieniem pod lampą, czy świecisz wiarą w bramie brudnej kamienicy... na co czekasz? na co się oglądasz? dlaczego tak długo myślisz dlaczego nie idziesz do przodu masz zamyśloną, obcą twarz twoje oczy krążą po nieznanych krainach wszechświata twoich uczuć, serce bije znajomo szybko oddychasz podniecony nierówno polarny wiatr muska cię w nos a ty nadal milczysz, no rusz się! idź przed siebie, skończ z historią skończ ze wspomnieniami tego imienia które było, przy którym uśmiechałeś się jak szaleniec, przy którym inny gorszący smak miał pocałunek, odetnij nożem ropiejącą żyłę przeszłości, włącz pozytywne myślenie, oddychaj głęboko świeżym oddechem jutra nadzieja przecież jest w tobie ona umiera ostatnia, kiedy umiera twoja pasja na udane życie... 

Kim jesteś?

Obraz
Kim jesteś?  Cóż to za dźwięk znajomy? Cóż to za szelest mi nie-obcy? Cóż to za spojrzenie zalotne czy to głos miłości się skrada skrada do mnie o tej późnej porze, przecież jest już noc późna, ciemna, tajemnicza noc siedemdziesiąt lat za późno... skrada się do mnie wstydliwie nieśmiało na bezdechu, blada chcesz mnie przestraszyć? jesteś śmieszna, moja droga! przychodzisz niespodziewanie przychodzisz kiedy maszyna pompuje mi życie w płuca a krople po kablu płyną do żył kiedy moje ciało krwawi od ran leżenia w samotności kiedy strupy minionej historii pękają i śmierdzą ropą przeszłego przychodzisz teraz i chcesz abym kochał, kiedy serce niczym kamień obija się o mą klatkę piersiową głucho, pusto, bez uczuć, śmieszna śmieszna jesteś moja droga usiądź lepiej przy mnie i porozmawiaj zamień słowo jedno, dwa, zdejmij ten czarny kaptur i odłóż swą zabawkę nie boję się ciebie, nie boję się prawdy jesteś chłodna tak jak przed laty, podaj mi dłoń, wyłąc

Żyrandol

Obraz
Żyrandol  Ogromny kryształowy żyrandol wisi i patrzy na mnie martwym wzrokiem, nieprzytomny od intymnych schadzek, od słów grzeszników cichej nocy, wisi i patrzy jak zawsze chłodno i obco milczy, milczy tak jak ty wtedy pierwsze piętro pałacu cieni wielka przestronna sala, orkiestra parkiet pełen brokatu dam, i ty schowana za filarem moich marzeń marzeń o cudzie w kobiecym ciele podchodzę do ciebie całkiem wstydliwie podajesz mi swoją bladą z zimna dłoń idziemy na środek, muzyka zaczyna grać, gramy biciem serc, jedynie kurz figlarnie się podnosi i opada, przytula się do stołów, krzeseł, grubych zasłon on tak przypomina nas, on niczym ja rwie się do ciebie, aby zginąć przy tobie w twoich ramionach zasypiać, w twoich ramionach opowiadać historie życia zwierzać się czule niczym pijak twego ciała a ty milczysz, milczysz niczym ten żyrandol który przypomina mi korale łez, czystych niekończących się pereł, które skrywałaś przede mną w ten dzień, pechowy d

Wiatr

Obraz
Wiatr  Wieje ciepły wiatr, chyba zmian wieje szaleńczo i zdecydowanie wieje, aby zmienić mnie i ciebie otula mnie swoim majestatem muska subtelnie moje włosy bawi się ich kosmykami czule jak ona przed laty, czuję jej suchy dotyk,  dotyk bez uczucia milczy, patrzy na mnie jak zawsze zachłannie, chce tylko mnie mnie zapomina, że chcę też coś dla siebie chcę żyć, patrzy na mnie i znowu milczy obrażona moją ignorancją ma wzrok szaleńca, uciekam uciekam nocą, przed wschodem słońca zakładam byle jaki płaszcz, walczę o spokój i wolność, a wiatr dalej dmie silnie wieje, że aż mnie podnosi, unosi i pcha wysoko do nieba, daleko od domu ciska mną niczym piórkiem, nie mogę oddychać, duszę się przytłoczony rzeczywistością, duszę się we własnym ciele... potrzebuję Ciebie, Ciebie Miłości szalonej, młodzieńczej, naszej, we dwoje bez zmartwień, bez rutyny, ponad życie ech... to tylko marzenie, skryte marzenie idealisty zamkniętego w ciele marzyciela umieram... więdnę

Nie wierzę!

Obraz
Nie wierzę!  Chciałaś być pępkiem świata królową swojego i mojego życia egoistycznie wdychałaś ze mną moje nieświeże powietrze, chciałaś mnie mieć na wyłączność, piłaś mój uśmiech zabijając me serce rzuciłaś się na moją duszę, która niczym tlenu potrzebuje wolności i spełnienia, kłótnie, nieporozumienia oddalały nas poza orbitę miłości grałaś że jestem twoją miłością, a byłem planem zagospodarowania pustki byłem puzzlem na twojej planszy zmyślonego teatru życia, mówiłaś że chcesz ze mną budować dom, dzieci, a nie potrafiłaś mnie normalnie w świecie wysłuchać i zaakceptować myślałaś o sobie nawet, gdy mnie przytulałaś późnym wieczorem nie byłem sobą, założyłem maski aby grać dla ciebie szczęśliwca twojego, nie mojego życia, upadłem zatroskany i zmierzwiony niewolą chciałaś mnie zamknąć w klatce związku, chciałaś odciąć mi tlen abym umarł tylko przy twoim boku...