Zimno



Zimno 

Otwieram okno, drewniane okno
szczelnie pokryte freskami mrozu
czuję mroźne powietrze tulące
się do mojej twarzy, do mych ust
zaciągam się jego świeżością,
czuję ból, czuję mocny ból płuc
cieknie mi łza, okrągła po policzku
spada na parapet i znika w kuleczce
lodu, ach jak nikłe jest to nasze
życie, kiedy łza umiera zamrożona
odwracam głowę ku wschodzącemu
słońcu, widzę jego wstydliwą jasność
podnosi się leniwie, a jego giermkowie
droczą się ze mną jak dzieci, przysiadam
na wysokim fotelu przy oknie, spoglądam
tam, tam daleko, biała pustynia, pustynia
i cisza, gdzieś tam daleko jest mój dom
marzę, marzę o życiu jak dawniej, jak dawniej
w zgiełku chwały i sławy, marzę o tych
tańcach, o sprośnych nocach z pannami
dobrych domów i wiejskimi dziewkami
marzę o intymnych spojrzeniach zza
filarów sal balowych, marzę o jej oddechu
bezgranicznym mnie pożądaniu, chciałem
być jej królem, jej władcą i kochankiem
ale kiedy się obudziłem z tych snów, bajek
zrozumiałem, że jestem sam, sam, samiutki
na tym wielkim świecie, bo każdy chciał
sławy, mojej sławy, ale nikt nie chciał słuchać
słuchać mojego serca - zamykam okno, zimno
zimno na wspomnienia, trzeba iść spać, spać. 

Komentarze

Popularne posty z tego bloga

Pamięć

Przywróć

Cztery ściany