Krew
Krew
Zakładasz na siebie delikatną
atłasowo białą szatę otulającą
twoje ostudzone gniewem ciało
poprawiasz zburzone kosmyki
ciemnych włosów, spoglądasz
w dal, na cienką linię horyzontu.
Uśmiechasz się maskowym
szczęściem, jędrne usta koloru
czerwieni wina sinieją od bólu
kłamstwa i oszustwa własnych
uczuć... siadasz delikatnie na rogu
łóżka.. drżysz, patrzysz na
niego...
Patrzysz boleśnie na jego nagie
ciało, na jego przystojną twarz
niebieskie zamknięte oczy, łza
łza toczy i szkli się w twoich oczach
tracisz przytomność prawdy, cisza
boisz się swojego ciężkiego
oddechu...
Boisz się oddechu wspomnień
upiornych chwil w kłamstwie szczęścia
zanosisz się szlochem cierpień, ból
miłości, której nigdy nie było
zrobił
ci znamię przeszłości... musisz
odejść
musisz uciec od historii złamanego
serca...
Poprawiasz atłasową sukieneczkę
wycierasz ostatnią łzę... zostawiasz
czystą kartkę listu, tuż przy lampie
delikatnie odsuwasz szufladę,
wyciągasz
w zaciśniętej dłoni nóż...
wstajesz dumna
spoglądasz na niego ostatni krwawy
raz...
Kap. Kap. Kap. Płynie czerwona woda
płynie krew spieniona wolnością
życia
wychodzi przepiękna królowa radości
wtapia swoją nagą stopę w śnieg,
biały
obrus... idzie w nadziei na nową
siebie
zostawia po sobie ślad, ostatnie
krople krwi
zastygnięte w zmrożonym śniegu
szczęścia.
… umiera …
Bardzo emocjonalny wiersz, a przy tym mocno tragiczny - gdzie jest ta granica wolności? Piękny wiersz.
OdpowiedzUsuń