Zgładzeni

Zgładzeni

Cisza. Bezgraniczny spokój
martwość nad martwościami
kurz i pył grają bezdźwięczną
symfonię samotnej orkiestry.

Przerwane struny harf smęcą
poprzecinane nuty pałacowych
zabaw, gorących walców i bali
krzykliwe skrzypce tylko grają.

Krzykliwe skrzypce tylko grają
melodie serc, tętniących sal
miłości... uginających się pod
namiętnością oddechów kochanków.

Mosiężne i złote puchary pełne
win – toczą się w beznadziejności
po kamiennej podłodze skraplanej
łzami porzuconych dam i panien...

W powietrzu czuć jeszcze, ostatnie
aromaty kobiecych ciał i męskich
perfum, parę westchnięć i słychać
jeszcze ostatnie jęki uprawianej gry.

Szybkie i niemiarowe oddechy już
ustają, ustaje zabawa ciał, ustaje
zabawa.... malutki pałacyk zasypia
w brokatach mrozu ciemnej nocy.

Tylko gwiazdy i książę Księżyc
błyszczy podniebną sławą... oni
oni tu już umierają... w grzechu
pychy i próżności... odchodzą...

Odchodzą zaklęci kochankowie
rozpusty ubrani w nagą prawdę
kobiety rozpuszczone łzami,
mężczyźni zgładzeni – ich - ciałami....

Komentarze

Popularne posty z tego bloga

Pamięć

Przywróć

Cztery ściany