Książęca głupota

Książęca głupota

Tam na tym stromym wzgórzu, tam
wśród ciemnych, cichych i nieznanych
dębowych, sosnowych, bukowych borów
stoi potężny, kryształowo – lodowy pałac.

Wiedzie do niego kręta i miękka
błotnista wstążka leśnej dróżki
ozdobiona tańczącymi z wiatrem
kwiatami, wonnymi pnączami...

Przemierzasz nią dziewicze puszcze
urodzajne w zwierzynę i ciszę
mkniesz nią przed siebie, do
mosiężnej, ciężkiej i obcej nam bramy.

Bramy, zamkniętej na miliony
zamków, niedostępnej dla wędrowców
otwiera się, tylko raz na wieki
tylko dla pechowych szczęśliwców.

Kryje za sobą tajemniczą moc wież
pachnących, kolorowych, księżycowych
ogrodów, skąpanych promieniami gwiazd
tam, gdzie odpoczywa sobie księżniczka.

Radośnie leżąca na łożu wśród róż
zamyślona, obca, oddalona myślami
siedzi tak lata całe, bowiem się zagubiła
gdy szukała tygodniami pełnego szczęścia.

Skuszona obiecankami czarnej madonny
czarownicy wstrętnej, urzekła ją magią
i zamknęła na tysiące lat i godzin w pałacu
by stała się jego źle zakochaną księżniczką.

I tak płacze całymi nocami, dniami szlocha
oślepiona materią i sferą wcale jej nieznaną
zabłąkana... czeka, marzy... nie wierzy
nie ufa czasowi, że on uleczy głupoty stare rany.

Komentarze

Popularne posty z tego bloga

Pamięć

Przywróć

Cztery ściany