Alko-miłość
Alko-miłość
Kiedy idziesz prostą drogą
a blask nocy cię przytłacza
a depresja samotności pomału
wgryza ci się w szyję, w głos.
Przerywa te głośne struny
krzyku, krzyku beznadziejności
krztusisz się gorzkimi łzami
a gwiazdy cię bardziej wzruszają.
Wzruszają cię do nieprzytomności
upadasz blady na krętą ulicę
potykasz się brukiem gęstych plam
plam niehonorowej sprawiedliwości.
Cała twarz dymi rozpaczą dni
opływa czerwoną niczym wino
kwaśną krwią, rany głębokie
wżynają
się w ciało, weszły w samo serce.
Serce już okaleczone kobiecą grą
wyrafinowany zabójca męskich...
ech... głupich serc, które tańczą z
żmijami wypijającymi nektar życia...
Nektar ambicji, wiary w kochające
wspólne pożycie... wypiły do dna
by zostawić nagich panów z marzeń
by utonęli w kieliszku samotności...
Wypijasz w jednym brzydkim barze
kieliszek, za kielichem mocnej wody
rozkładasz tęsknotę na ilość
butelek
szklanych kociołków radości panów.
Pijesz za szczęście nieszczęśnika
głupio i chytrze zakochanego w niej
to one rodzą krzywdzącą męską
chorobę
popijaną wieczorem, zwaną
alkoholizmem.
Komentarze
Prześlij komentarz