Cerkiew
Cerkiew
Niziutka, drewniana, chwiejna
zgrabnie przytulona do brzozy
łapie ostatnie promienie słońca.
Okryta październikową mgłą
ozłocona mnóstwem liści,
stygnie w zadumie modłów...
Strojny trójramienny krzyż
drewnianą kopułę cicho zdobi
otyłe drzwi z Matką zamknięte.
Nie wpuszczają prostych gapiów
Matka z Dzieckiem pragnie tylko
spokoju... wytchnienia, ciszy...
Tylko ten wilgotny zapach wieków
lat, które odeszły w zapomnienie
mieszają się w woskiem świętych
świec.
Tylko ciche stąpanie świętych
duchów skrzypi na startych deskach
a z ikon spoglądają Najwięksi...
Proszę podróżniku, turysto uklęknij
przed smutnym Jej obliczem... spójrz
w Jej cierpiące grzechami oczy....
Proszę złóż ręce, módl się
pacierzem
zastanów się nad swoim życiem
zastanów się nad swym sumieniem...
Bo nie wiesz ile Ona łez przelała
za niesprawiedliwość ludzkiej głupoty
dla ochrony swych Bożych Dzieci.
Dzieci krzyczących w ogniach domów
łkających w strachu niemowląt, żon
i matek... co ginęły za kraj w
strzałach.
Zamyśl się na chwilę, uderz w pierś
Ona przepłakała ludzką wojenną krew
zatrzymaj się, wycisz... przecież tu
- poznajesz historię.
Komentarze
Prześlij komentarz