Carski los...
Carski los...
Złoty samowar dymi marzeniami
ukrywa czerwoną wodę łez, parzy
mroczną przeszłość właścicielki
pochłoniętej salonem dwornej kobiety.
Lustrzane pałace, kryształowe karety
otulające oranżerie i kwitnące
ogrody
szmaragdowe żyrandole i pachnące
komnaty, zbrudzone jękiem kobiecych
serc.
W pałacyku cicho gra orkiestra
skrzypiec,
fortepianów i harf, cyka zegar –
tańczą
same pary myśli w rytmie carskiego
walca w bogactwie kroków życia.
Powiewa zwiewna letnia jej sukienka
służki kotłują się w sali
koncertowej
dumają nad fryzurą i upiększeniem
zamarzniętej figurki – niewinnej
panienki.
Okrywają złotymi szatami jedwabne jej
drżące, kruche ręce i blade dłonie
trzęsące się oznaki ukrytej prawdy
schowane głęboko w ciemnościach
pamięci.
Zimne ciało delikatnie oddycha
słodyczą
upalnej nocy... przy blasku gwiazd i
księżyca
przy szafranowym niebie... korzącym
się
przed zgrabnie wydającej rozkazy
pannie.
Kroczy zgrabnie dotykając pantofelkami
podłogi, przemierza karty wspomnień o
tej
nocy, pragnie wymazać niechlubne
poczynania
dla sławy, władzy – zabijając
księcia, swojego męża.
Znieważona. Osamotniona. Okradziona.
Pusta.
Upada moralnie na dno, stacza się w
ciemność
błądzi po lodowej pustyni północy -
za pomocą!
obdarta z szat naiwności... wyklęta
przez świat!
Wydarta z codziennej eleganckiej rutyny
pogrzebana śmiercią swych kłamstw i
złudzeń
o lepszej, luksusowej przyszłości
przy boku ciszy
- umarła na wieki... zniszczona przez
swój carski los!
Komentarze
Prześlij komentarz