Balkon

Balkon

Zakładasz na siebie czerwony lekki
już stary, atłasowy szlafrok, otulasz
swoje powabne i kwieciste ciało ciepło
wychodzisz na zimny, śnieżny balkon.

Syberyjski wiatr miota twoimi długimi
prostymi, ciemnymi włosami, tłamsi je
chronicznie, nieelegancko i bezczelnie
w cały świat, dodaje Ci uroku i wdzięku.

Związujesz w ślicznej swej zgrabnej talii
cienkie wieczorne odzianie grubym pasem
strugasz niedostępną, grasz ze łzami w
oczach – cichą - szpiega szukającego miłości.

Spoglądasz na zamarznięty staw
i przycumowane łódki przygody
gdy letnim pięknym dniem, z nim
wtulona w jego ramiona – płynęliście.

Cisza, tylko fale zburzonej tafli jeziora...
uderzały nagannie w wasze uśmiechy
szczęśliwi, młodzi, płoną w was ognie
nadziei, marzeń, pożądania i zmysłów...

Wpatrzeni w siebie, pragnęliście
spokojnej harmonii i bujnej chwili
czasu przyszłości, minut tylko razem
nie wiedzieliście o zgrozie, łzach...

O tęsknocie. Jej jeszcze nie znaliście
ona przyszła jak wiosenna piękna noc
gdy on w militarny płaszcz ubrany
z czapeczką figlarnie całował Orła.

Zostawił Ci pocałunek, krzyżyk,
zdjęcie i chusteczkę... wycałował czule
nie wiedział, że osieroci miłość, kobietę
ginąc na froncie za czyjąś kiepską wojnę.



Komentarze

Popularne posty z tego bloga

Pamięć

Przywróć

Cztery ściany